Włożyłam sukienkę w niespokojne myśli. Jest skromna, w kolorze przygaszonej wiśni. Kołnierzyk za ciasny, oddech mi zabiera, koronkowa zmora w szyję mnie uwiera.
Rękawy przydługie, ciasne niepokojem, niewygodą męczą, źle trafionym krojem. Spódnica zbyt wąska, plączą się w niej nogi, gdy omijam schody męczącej wciąż trwogi. Przed strachem się chowam w kieszeni głębinie i marzę o jednym - niech ten strach już minie...
Niech sokiem nadziei wiśnie posmakują, niech ciasne szwy sukni wreszcie się rozprują, rękawy wyrzucę - swobodne ramiona będą mogły zamęt myśli mych pokonać. W spódnicy rozcięcie wyzwoli me nogi, by spokój mój mogły nareszcie dogonić...
Wiśniowa sukienka - ciasna jak udręka, kiedy z niej wyrosnę...nie chcę jej pamiętać...